DIETA 

Nie jestem tym, co jem. Jestem tym co zdołam strawić, przetransformować i przyswoić.                                                                            Wbudować w swoje ciało fizyczne i ciało subtelne.

Ajurweda jest starożytną medycyną holistyczną, wiążącą zdrowie człowieka z jego współistnieniem w świecie. 

Za przyczynę absolutnie WSZYSTKICH chorób uważa toksyny, które zatykają kanały w ciele. Kanałami  ciała, w jej rozumieniu, są zarówno te widoczne, uznane i zbadane przez medycynę konwencjonalną przewody, którymi  podąża pokarm ( przewód pokarmowy ), krew ( naczynia krwionośne ), limfa ( naczynia limfatyczne ), mocz ( przewody moczowe ), impulsy nerwowe ( rdzeń kręgowy, nerwy ), czy powietrze ( przewody tchawicy, oskrzeli, oskrzelików płucnych ), jak i te niewidoczne, którymi podąża energia, a które nie zostały uwzględnione przez medycynę zachodnią, bo ich nie widać i nie potrafimy ich zbadać „szkiełkiem i okiem”. 

Zauważmy, jak reaguje ciało na to, jak nas ktoś obrazi, jak poczujemy się zagrożeni. Zwykle przyspiesza nam tętno, ciało zastyga w gotowości do obrony lub walki, a oddech staje się głębszy, rozszerzają się oskrzela, skóra blednie, ustaje perystaltyka przewodu pokarmowego, bo organizm przemieszcza łożysko z obszarów zewnętrznych do wewnątrz, aby zabezpieczyć strategiczne organy ważne życiowo – serce, wątrobę, nerki… To wszystko dzieje się w ułamku sekundy. Żaden z widocznych przewodów nie ma zdolności tak szybkiego i spójnego reagowania. To działa niewidoczne dla ludzkiego oka ciało subtelne, łącząc i integrując doznania na wielu poziomach ( umysłu, pamięci, emocji i uczuć )  i  zawiadując ciałem tak, aby ochronić życie. Tymi niewidocznymi dla oka kanałami płynie energia, i ona również, podobnie jak widoczny pokarm, utrzymuje nas przy życiu. Dlatego toksyny według ajurwedy pochodzą nie tylko z pokarmu, zanieczyszczeń środowiska, czy promieniowania kosmicznego, ale również z myśli, emocji, uczuć, które nie zostały do końca strawione, przetworzone i zintegrowane, czyli wbudowane w nasze ciało subtelne, tak jak strawiony i przyswojony pokarm zostaje wbudowany w ciało fizyczne. 

Wszelkie resztki pokarmu fizycznego i subtelnego, popularnie zwanego „duchowym”, odkładają się w widzialnych i niewidzialnych kanałach naszego ciała, powodując zwężenia, zatory, a z czasem całkowite zamknięcie światła tych kanałów. To jest przyczyną chorób. Gdy nie ma przepływu energii, nie ma odżywiania narządów, tkanek i komórek, wtedy życie w nich zamiera. Przywracanie właściwego przepływu w kanałach jest duuużo bardziej pracochłonne i wymagające, niż dbanie o ten przepływ na codzień i reagowanie na każdy zastój. 

Toksyn nagromadzonych w przewodzie pokarmowym możemy pozbyć się dość łatwo . O wiele trudniej usuwa się toksyny, które już odłożyły się i zalegają w wątrobie, tkankach i komórkach. Rozpuszczanie blokad i zatorów wymaga wielodniowego oczyszczania ciała, umysłu i serca, służy temu ajurwedyjski program detoksykacji, zwany pañczakarmą – składający się z pięciu głównych zabiegów oczyszczających, a mianowicie : wymiotów oczyszczających żołądek i usuwające nagromadzoną doszę kapha,  przeczyszczenia jelita cienkiego, usuwające nadmiar doszy pitta,  lewatyw oczyszczających jelito grube i regulujących podniesioną doszę vata, oczyszczania krwi , a krew to reprezentant doszy pitta, poprzez jej upuszczanie za pomocą leczniczych pijawek, oraz zabiegu oczyszczania zatok, np. przez olejowanie zatok, który przywraca rytmiczny oddech, wzmacnia całą okolicę głowy i szyi, daje ulgę w migrenach, chorobach uszu i zatok, nawet mocno przewlekłych, pomaga w bezsenności, poprawia nawilżenie śluzówki nosa i zatok, odpręża, uspokaja umysł. Nasya, bo tak po ajurwedyjsku nazywa się ten zabieg, stymuluje proces usuwania toksyn z obrębu głowy i szyi, zatok, uszu, gardła i poprawia cały system immunologiczny w tym obszarze.

Dlatego duuużo łatwiej i przyjemniej jest zapobiegać niż leczyć 😉

Ajurweda ma oczywiście, sprawdzone przez wieki, sposoby dbania o trawienie i przyswajanie, tak, aby toksyny nie odkładały się w naszych przewodach i nie zatykały ich, powodując choroby. Najważniejszym z nich jest UWAŻNOŚĆ na to, co jemy, jak jemy, w jaki sposób traktujemy swoje ciało i to co do niego wprowadzamy. Tłumione emocje i nierozwiązane problemy są tak samo toksyczne jak trujące jedzenie i przyczyniają się dokładnie tak samo do blokowania kanałów.

Posiłki powinny być spożywane w spokoju, ciszy, na siedząco, przy stole, w przyjaznej atmosferze. Podczas jedzenia nie oglądamy telewizji, nie czytamy, nie przeglądamy fb ;-), nie spożywamy posiłku podczas prowadzenia auta czy spacerowania, ani też , gdy targają nami silne emocje, i to niezależnie, czy te pozytywne, czy negatywne. Wtedy po prostu trawienie ustaje, bo organizm zajęty jest czymś innym. 

Posiłki powinny być o tych samych porach, wtedy organizm przygotowuje się do trawienia nawet ciut wcześniej i zaczyna produkować enzymy konieczne do strawienia pokarmu. Podobnie dzieje się podczas przyrządzania posiłku, kiedy widzimy pokarm czujemy jego zapach. Wtedy jest nawet jeszcze lepiej, bo organizm dokładnie wie JAKIE enzymy zacząć wytwarzać i w jakiej ilości. To znacznie ułatwia późniejsze strawienie posiłku.

Według ajurwedy pierwsze powinno być spożywane jedzenie zwiększające doszę kapha ( ciężkie, tłuste, oleistą, smażone, mączne, słodkie..), następnie można zjeść pokarmy podnoszące doszę pitta ( kwaśne, słone, ostre, płynne..), a na końcu jedzenie typu vata, czyli suche, chłodne, pieczone…). Dla zaspokojenia zmysłów można posiłek zakończyć odrobiną słodkiego, najlepiej miodu, który mimo, że słodki, przyspiesza trawienie.

 

Jedzenie musi być ŚWIEŻE i świeżo przygotowane. Ajurweda mówi, że posiłki zachowują swoją pełną wartość do 2 ( DWÓCH ! ) godzin od przygotowania ich. Najlepiej zjeść od razu po ugotowaniu. Ciepłe posiłki podnoszą ogień trawienny. Odgrzewanie, spożywanie posiłków z poprzedniego dnia uważa za niezdrowe. 

Ajurweda opiera wartość odżywczą pokarmów na ich energii, a nie na ilości witamin, mikroelementów, białek, czy węglowodanów.  To ilość ŻYWEJ energii w produktach żywnościowych i jej zachowanie po przyrządzeniu potrawy jest głównym celem odżywiania ajurwedyjskiego. Przecież to energia sprawia, że żyjemy. Nie białko. Białko po ugotowaniu jest martwe. Tak samo jak nasze ciało 😉

Pokarm potrzebuje czasu aby zostać strawiony i czasu, aby organizm przyswoił z niego energię. Czas między posiłkami jest kluczowy dla utrzymania dobrego trawienia. Przerwy między posiłkami powinny wynosić około 4-5 godzin. Jeżeli w trakcie trawienia poprzedniego posiłku zjemy następny, to trawienie ulega ogromnemu zaburzeniu, właściwie staje w miejscu. Układ trawienny jest tak przeciążony, że pokarm zalega w przewodzie pokarmowym następnych kilkanaście (!) godzin, tworząc sporą ilość toksycznych odpadów. Toksyny to przecież nic innego, jak niestrawione resztki pokarmowe. W przerwach pomiędzy posiłkami możemy pić ciepłą wodę, soki, herbatki ziołowe, wodę z cytryną, z imbirem, zjeść jabłko, czy inny owoc, ale zawsze z minimum dwugodzinną przerwą od ostatniego posiłku. 

Post znakomicie poprawia ogień trawienny. Jednak w ajurwedzie post to zwykle nie głodówka. Głodówkę możemy stosować profilaktycznie najwyżej raz w miesiącu. Głodówka mocno zaburza doszę vata i pitta.

Natomiast wydłużenie przerw między posiłkami, tzw. post przerywany, według ajurwedy jest zbawienny dla trawienia.  Można go stosować przez długi czas. Zwykła głodówka po ajurwedyjsku oznacza, że spożywamy tylko lekkie posiłki, głównie zupy warzywne  bez mięsa, nie jemy nabiału i cukru, wykluczamy też w tym czasie używki, kawę i herbatę. Taki post możemy stosować nawet raz w tygodniu.

Ajurweda nie lubi posiłków zimnych ani mocno wysmażonych, jedzenia przetworzonego, mocno słodzonego, napojów gazowanych, mrożonek, produktów z długim terminem przydatności do spożycia, a konserwy uważa za truciznę.

Zioła w ajurwedzie są remedium na większość żywieniowych dylematów. Zioła potrafią poprawić trawienie i wchłanianie składników, zioła potrafią np. zmienić  energetykę potraw z chłodnej na gorącą i odwrotnie. Odpowiednie przyprawy potrafią sprawić, że nawet kapha przyswoi mleko z korzyścią dla swoich kości i snu, a vata będzie mogła sobie pozwolić na małą czarną. Bo :

„Wszystko jest trucizną i nic nią nie jest. Wszystko zależy od dawki.” Paracelsus.

                                                   autor Anna Walacik

                                   konsultantka i terapeutka ajurwedy