Nasza biologia i nasza psyche , czyli ciało i psychika, ciało i dusza ( psyche to z greckiego ‚dusza’ ), albo jeszcze inaczej, ciało fizyczne i ciało subtelne, choć pewnie znalazłoby się dużo więcej tłumaczeń.

Język, nie dość, że odbija na swojej powierzchni wszystkie ważne organy ciała informując nas o ich stanie, wskazuje stopień zanieczyszczenia i ilość toksyn, które aktualnie mamy w sobie, to jeszcze obrazuje duże, trudne wydarzenia z lat dziecięcych. Jest bazą ogromnej wiedzy o naszym zdrowiu 🙂

Język to najsilniejszy mięsień w całym ciele człowieka, a dokładnie, najsilniejsza grupa mięśni, bo jeżeli chodzi o pojedynczy mięsień, to tym Herkulesem w naszym ciele jest żwacz, tak, tak, ten niepozorny płaski mięsień, który zaciska nasze szczęki. To troszkę obrazuje siłę konfliktów, w których bierze udziałał, czyli bruksizm, zgrzytanie, czy zaciskanie zębów ;-).

Język mieli jedzenie, jakby w przenośni pomagał nam też mielić myśli i uczucia ( a to też pokarm z punktu widzenia psychologii i ajurwedy ) – ile to razy wystarczyło się wygadać, komuś opowiedzieć o problemie, żeby problem zniknął. A ile razy mielimy w kółko, w ciszy, nie skarżąc się i nie mówiąc nikomu, nasze problemy. Wtedy mają mniejszą szansę na rozwiązanie a często rosną poprzez nasze wyobrażenia na ich temat.

A przysłowiowy pypeć na języku? Zobaczcie, pojawia się nagle, ni stąd ni z owąd i zwykle mocno dokucza. Gdy tylko go zauważymy, najczęściej w tym samym momencie, od razu, spontanicznie pojawia się przeczucie, kto nas obgaduje ( zgodnie z ludowym przekazem ). To jest właśnie szczelina, przez którą nasza podświadomość nam się objawia. I wcale nie chodzi tu o to, czy dana osoba naprawdę nas obgaduje, bo nie o tym mówi choroba. Chodzi o to, kogo MY podświadomie podejrzewamy, że nas obgaduje ;-). Bo dopiero wtedy pojawia się konflikt. Podejrzewamy, ale absolutnie nie chcemy się do tego przyznać, nawet sami przed sobą. W momencie, kiedy zaakceptujemy ten fakt, pypeć znika.

Anna Walacik, konsultantka psychobiologii i ajurwedy.